UWAGA

UWAGA

wtorek, 19 marca 2013

Rozdział VII

>>Cher<<
Justina już nie ma od dwóch tygodni,martwię się o niego. Gdzie on mógł pójść?Co on robi? Czemu mnie zostawił?Może jestem dla niego złą partią i chce mnie wymienić na lepszy model.Może zaćpał się na śmierć a policja ma w dupie to i go nie szukają...nie bo po co.W sumie nie wiem co mam robić. Byłam w wszystkich lokalach,klubach PUBach jakie są w Atlancie i nie znalazłam go. Może wyjechał z miasta? Jaka ja jestem głupia,że o tym nie pomyślałam...och.
Podeszłam do lustra ,które stało w przedsionku.Spojrzałam na siebie i ujrzałam dziewczynę,która miała podkrążone oczy,włosy wyglądały na jakieś siano,ubrania były poplamione od lodów czekoladowych.Och tak,ile ja już zjadłam pudełek lodów czekoladowych to jest poezja.Przyłożyłam dłoń do swojego policzka po czym przejechałam opuszkami palców bo swojej skórze.Wyobrażałam sobie jak to Justin mnie dotykał,jak obejmował mnie od tyłu i całował moje ramię.Jak zawsze wszystko miał to co chciał i jak przeżyliśmy swój pierwszy raz.Pamiętam wszystko tak dokładnie,to była cudowna chwila.

/retrospekcja/
-Justin!-krzyknęłam śmiejąc się .
Mój chłopak złapał mnie w pasie,okręcił nas wokół własnej osi.Przytulił mnie mocno i szepnął na uch swoim uwodzicielskim głosem
-Kocham Cię shwaty
Momentalnie kąciki ust uniosły mi sie do góry.
Chłopak położył mnie na kocu . Byliśmy koło naszego wodospadu. tylko NASZEGO. To takie cudowne,że tylko my tu chodzimy. Piękna natura,my i wolność.Zero trosk,zero przeszkód . Jak ja kocham to miejsce. Mogłabym zrobić tutaj wszystko.WSZYSTKO dokładnie.Tak mam na myśli wszystko czyli,że mogłabym przeżyć tutaj swój pierwszy raz.. z Justinem. On już nie jest prawiczkiem od 4 lat. Oh chętnie bym z nim to zrobiła ale: czy będę wystarczająco dobra dla niego ?
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Justina.Popatrzałam na niego. Szedł jak zwykle uśmiechnięty,jego t-shirt i jeansowe rybaczki świetnie współgrały ze sobą. Jego opalenizna..Oh Mógłby dla mnie chodzić w samych bokserkach.W ręce trzymał koszyk a w nim smakołyki.Przyjechaliśmy tutaj na piknik ale czy tylko na piknik ?
Bieber usiadł koło mnie,koszyk postawił na trawie. Ja ciągle leżałam na ziemi , teraz patrzałam się w niebo. Poczułam ciepłe dłonie chłopaka na moim brzuchu. Odwróciłam głowę w jego stronę a Biebs patrzył się na mnie uśmiechnięty,taki niewinny.Przesunął swoją dłoń niżej,teraz wylądowała na moim udzie.Z uwagą obserwowałam go,jego poczynania.Przysunął się bliżej mnie i położył swoją głowę na mojej klatce piersiowej.
-Cher
Mruknął a jego ręka ,która znajdowała się na moim udzie przeniosła się ponownie na mój brzuch. Opuszkami palców zaczął kreślić jakieś wzory na nim.
-Tak słońce ?
Odezwałam się promiennym głosem.Zaczęłam głaskać go po głowie.
-Jesteś cudowna
Zarumieniłam się słysząc te słowa,zawsze się rumienię kiedy ktoś mi prawi komplementy. W sumie ostatnio bez powodu się czerwienie.
-Wiesz...
Podniósł głowę i oparł czoło o moje czoło.
-Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Justin lekko musnął moje usta co ja odwzajemniłam. On ma takie pełne usta, takie w sam raz stworzone do całowania.(...)
/the end/
Wzdrygnęłam się na myśl o wspomnieniu.Zazwyczaj w takich chwilach lubiłam je ale nie teraz. Teraz te wspomnienie przyprawiało mnie o zawrót głowy.Spojrzałam na swój nos.Lekko zarumieniony  a moje policzki zrobiły się czerwone. to pewnie przez te wspomnienie egh. Odkręciłam kran a z niego poleciała zimna woda. Ułożyłam dłonie tak jakbym coś chciała a w nich pojawiła się woda. Przepłukałam twarz kilka razy aż w końcu otrzeźwiałam.Wpadłam na pomysł.Muszę zadzwonić do Miley,przecież ona jest detektywem. Czemu na to szybciej nie wpadłam ?
Wybiegłam z łazienki tak szybko jakby właśnie od tego zależało moje życie.Ale w sumie to zależało.Szybko wybrałam numer przyjaciółki.

/rozmowa telefoniczna/
-Miley?
-tak Cher,stało się coś ?
-nie chociaż tak 
-Cher uspokój się,mów spokojnie
-no bo jak sama wiesz Justina nie ma od tygodni
-i?
-pomyślałam,że mogłabyś go poszukać...wiesz jesteś detektywem
-Hm Cher no nie wiem, musiałabyś się zgłosić do naszego biura
-dobrze to świetny pomysł.zapisz mnie tam z wizytą okej ?
-okej Cher
-no to ja już kończę
-pa
/the end/
Odetchnęłam z ulgą i położyłam się na łóżku.Patrzałam w sufit. Moze w końcu się Justin znajdzie? Może w końcu wróci do mnie ?
Usłyszałam dzwonek do drzwi.Zdziwiłam się, bo przeciez kto to mógłby być ?
Otworzyłam drzwi i ujrzałam Zayna...Co on tu robi ?
-Cześć Cher,mogę wejść?
-Jasne wchodź.
Wpuściłam go do środka. Patrzałam na jego postawę,osobę. Umięśniony typowy bad boy przynajmniej tak sadziło większość dziewczyn. Ale on taki nie był.Nie wiem czemu tak na niego mówią.Może on coś ukrywa?
>>Zayn<<
Usiadłem na kanapie.Cher ma bardzo przytulny dom,mógłbym tu zamieszkać.Na serio.W ogóle nie wiem jak Bieber mógł ją zostawić. Takiej dziewczyny jak Cher jest mało.Urodziwa,miła,zabawna,romantyczna...Ideał po protu.Przyjaciółka usiadła koło mnie. nie odzywaliśmy się do siebie.I nagle wpadłem na głupi pomysł.Przybliżyłem swoją twarz do jej. Dziewczyna patrzała na mnie zdziwiona może i lekko przerażona. Przecież jak Justin zwiał od niej to może z nią zerwał?Ma taką nadzieję.
Odgarnąłem jej kosmyk włosów za ucho ,usiadłem naprzeciw niej.Patrzałem jej w oczy,te piękne oczy.Nasze usta dzieliło kilka milimetrów,czułem jej nierówny oddech na szyi.W końcu odważyłem się i ją pocałowałem. Cher na początku nie odwzajemniła mojego muśnięcia . Objąłem ją w pasie na co ta zarzuciła mi ręce na szyję.Pogłębiłem pocałunek.Cher miała takie ciepłe wargi...Hm pychota.Dziewczyna swoją dłoń wplotła w moje włosy.Przejechałem językiem po jej dolnej wardze na co Cher mruknęła.Przez chwile poddawaliśmy się wspólnym pieszczotom jednak Cher odkleiła się ode mnie .
>>Cher<<
Boże co ja zrobiłam ? Jestem taka głupia.Oh. Jak ja będę mogła teraz spojrzeć na Justina? Ona zauważy,że jest coś ze mną nie tak...chyba.Popatrzałam się na Zayna.Siedział w tym samym miejscu co przed chwilą i na mnie zerkał.On nie mógł myślec,ze ja kiedykolwiek z nim będę.
-Zayn...
Westchnęłam i położyłam dłoń na jego udzie.
-Ja wiem,że teraz liczysz że będę z tobą ale to nie ma sensu.Proszę cie zapomnij o tej sytua...
Malik przerwał mi i wpił się w moje usta. Nie wiem czemu ale..nie umiałam się oprzeć.Tak samo było z Justinem,obydwoje świetnie całowali ale chyba JB lepiej.
Nasze języki ponownie toczyły walkę o dominację,zapomnieliśmy o Bożym Świecie aż do czasu...
-Co tu się do cholery dzieje?!
Oderwaliśmy się od siebie jak oparzeni a Justin stał przede mną cały zdenerwowany.
-Malik wiesz co...Wypierdalaj!
Krzyknął i wyciągnął siłą Zayna z mieszkania. Nigdy nie widziałam go aż tak złego no ale cóż. Ja go to tego stopnia doprowadziłam.
Justin wrócił do mnie a ja patrzałam na swoje stopy.
>>Justin<<
Wypieprzyłem tego gnoja za drzwi siłą bo sam nie umiał lub nie chciał tego zrobić. Najchętniej bym go zabił ale teraz muszę rozliczyć się z Cher. Jak ona mogła mnie zdradzić we własnym domu ?! No jak ?! Dziwka jebana. Stanąłem przed nią i nie wytrzymałem , puściły mi nerwy.
-Co ty se myślisz?!Chciałaś się z nim pieprzyć?! Od kiedy mnie zdradzasz?!
Chwyciłem ją za ramiona i zacząłem nią trząść. Dziewczynie leciały łzy z oczu ale to mnie nie obchodziło.
-Jak mogłaś co ?! Mówiłas,że mnie kochasz a na pewno sypiałaś z tym fajtłapą kiedy mnie nie było !
Rzuciłem ją o ścianę a ta zaczęła ryczeć.
-J-Justin t-to nie t-tak jak m-myślisz...
Ledwo co ją zrozumiałem.
-A niby jak ?! Ruchałaś się z nim co tydzień ? dwa dni ?! Jesteś dziwką!
Wykrzyczałem jej to prosto w twarz i uderzyłem ją pięścią w policzek. Upadła na ziemie,z rozciętej wargi leciała jej krew a ja dodatkowa kopnąłem ją w brzuch i krzyknąłem:
-Jesteś najgorszą dziewczyną na świecie!
Kopnąłem ją ponownie i zniknąłem za drzwiami od naszej sypialni...
~~~
I jest rozdział VII *_*.Muszę przyznać : podoba mi się o:
Wyznam wam,że odwieszam bloga ale jest jeden warunek : następny rozdział za 8 komentarzy.
Tylko jeden warunek a dałam go tylko dla tego ,że straciłam czytelników. Przyznam ,że się trochę na was zawiodłam ale no cóż jestesmy tylko ludźmi,tak ?
I dodam,że ten nagłówek SAMA ZROBIŁAM. Podoba się wam ? :>
A i rozdziały będą dodawane wtedy,kiedy będę miała wenę czyli może co tydzień,dwa tak jak było wcześniej.
W ogóle dostałam ostatnio dobre oceny i się poprawiłam w nauce więc jest dobrze :)
Pozdrawiam. ♥

poniedziałek, 11 marca 2013

Informacja

Z racji tego,że nikt nie czyta mojego bloga oprócz Kamili(jestem jej za to wdzięczna i dziękuję jej)
ZAWIESZAM BLOGA.
Piszę to płacząc,nie chce tego ale muszę.
Jest to dla mnie trudne,możliwe że to będzie na miesiąc a być może na tydzień,dwa tygodnie. Nic nie obiecuję.
Jeżeli ktoś teraz się ocknął i to czyta to PRZEPRASZAM  za taką pochopną decyzje .
Zawieszam bloga również dlatego ,że coraz gorzej się uczę a bardzo bym chciała mieć czerwony pasek(tak daleko mi do tego ale kto wie ?).
Jeszcze raz was przepraszam,możliwe ,że Rozdział VII pojawi się jeszcze w tym tygodniu ale to będzie taki 'początek końca'.
Dziękuję,że byliście ze mną przez te 6 no może 5 rozdziałów. Jeżeli to ktoś czyta to jeszcze raz bardzo PRZEPRASZAM.
Dziękuję,KOCHAM WAS.
Wasza Swag.

sobota, 9 marca 2013

Rozdział VI


Justin nałożył kaptur na głowę,głowę spuścił w dół i szedł przed siebie. Zastanawiał się nad słowami Cher.Nie wiedział co o tym ma myśleć. Na razie chciał uciec gdzieś daleko stąd więc udał się do Chaza. Szedł wolnym krokiem aż doszedł pod domem przyjaciela.Wszedł od razu,nigdy nie pukał więc po co miał to zrobić tym razem ? Rozejrzał się po mieszkaniu-nikogo  nie widział. Poszedł na górę,drzwi od sypialni były rozchylone a w nich zauważył obściskującą się parę,która ściągała kawałki odzieży z siebie.Zły trzasnął drzwiami i wybiegł z domu.Nie wiedział do kogo ma pójść. Jego kumpel właśnie miał się bzykać,przyjaciół za bardzo nie miał a do domu nie wróci. Pozostało mu tylko jedno-pójść do Malika. W sumie nie lubił gościa,widział jak ślini się na Cher ale...W sumie nie wiedział po co tam idzie,chyba tylko po to,żeby się uchlać.
***
Cher leżała na ziemi,sama,skulona,pogrążona w myślach.
Wybiegłam za nim,krzyczałam do niego a on nic...jakby mnie nie znał...dogoniłam go a on się mnie wyparł...Co się z nim dzieje? Czy ja za dużo powiedziałam? Boże ratuj...Poczekaj chwile..Bóg..Jezus..Kościół...Już wiem...Zaprowadzę go do kościoła...Niech Bóg nam pomoże.
Wstała,otarła dłonią swoje łzy,które co chwilę ciekły jej po policzkach.Poszła do sypialni,otworzyła szafę. Ubrała biały top,czarne rurki i szare koturny z ćwiekami.Włosy uczesała w koka,pomalowała się..Niebawem była gotowa.
Postanowiła ,że przejdzie się spacerem.Sama nie wiedziała dokąd ma pójść ale to nie miało znaczenia. Sądziła,że jej instynkt przemówi i sama dojdzie do Justina. Nie wiedziała co chłopak może zrobić,najbardziej obawiała się tego,że może skończyć z sobą.
Nie jednak nie ,to niemożliwe...On by czegoś takiego nie zrobił...A może?Jak  się przejął?Nie to nie w jego stylu...Na pewno by się nie zabił z tego powodu...Zrobiłby mi coś,jak już
Doszła najpierw do Chaza-nie było tam go.Następnie do Cyrus-też go nie było. Obeszła wszystkich -nigdzie go nie było.
No Boże,czemu mi to robisz ? Czemu mi nie pomożesz? Czemu taki jesteś ? Przecież wiesz,że jestem wierząca,kocham Ciebie a ty mi nie chcesz pomóc..nie wstyd Ci ?
Cher bolały już nogi,chodziła z co najmniej 3 godziny. była już wszędzie począwszy od kumpli a zakończywszy po zakamarkach Atlanty. Nie miała już na nic sił...Pozostało jej już wrócić do domu....
***
Bieber siedział w jakiejś melinie,napił się kolejnej kolejki whisky i spoglądał na tańczące dziewczyny,które były ubrane w skąpe spódniczki. Podobało mu się to w jaki sposób się na niego patrzyły,jak kręciły pupami a w szczególności spodobała mu się pewna brunetka.
Miała w chuj duże piersi . Fajnie by się przejeżdżało penisem pomiędzy niby - pomyślał. Chwiejnym krokiem podszedł do dziewczyny,przywarł ją do ściany-nie miała nic przeciwko.Nachylił się nad jej uchem i szepnął :
-Masz ochotę się zabawić suko ?
***
Justin?Słyszysz mnie?Gdzie jesteś?Wiesz,że Cię kocham? Tak? Proszę,wróć chcę Cię pocałować...Możesz mnie wyruchać ale proszę cię wróć...Uderz mnie,poniż ale bądź przy mnie...Justin...Ta żyletka jest całkiem przyjazna...Oh a może by jej użyć ? Bieber,kochanie pieprz mnie albo użyję mojej przyjaciółki...Słyszysz ? Wróć...Justin...
*5 dni później*
Justin dalej nie wrócił...Gdzie on jest,no ja pytam się gdzie ?! Byłam na policji i co?! Gówno robią jak zwykle...Mam dość..Chyba naprawdę powrócę do swojej przyjaciółki...Ona za mną tak tęskniła jak ja za nią...Przynajmniej ona wie co czuję i wie jak poprawić mi humor...A może spróbuję kokainy...?Przecież Justina to uspokaja....
~~~
No więc jest VI rozdział.Powiedzieć wam coś? Ten rozdział jest dziwny.Wszystko,co jest napisane w ukosie to sa myśli Cher bądź Biebera .Ponownie nie udało mi się z rozdziałem,jest do dupy ._.
Po ilości wejść sądze,że mało kto czyta mojego bloga...Przez tydzień nawet 100 wejść nie było...wiem dla czego =rozdziały są chujowe.
Wyjawię coś wam :coraz częściej zastanawiam sie czy czasem nie mam zakończyć tego bloga. Jestem załamana.
Mój blog z imaginami ma ponad 2,2k wejść a ogółem 8 komentarzy. Nie wiem czemu tutaj jest zaledwie tylko 1,4k wejść...nie wiem...jestem smutna.Chodzi mi o to,że tam nic nie dodaję a tyle jest wyświetleń a tutaj w sumie dodaję notki co dwa tygodnie.
Może to przez adres boga ? Nie wiem...
W ogóle dziękuję tym wszystkim czytelnikom co są ze mną.LOVE .
I w ogóle moja drużyna przegrała zaś dwa mecze,w tym jeden z najważniejszych a ja przez to sięgnęłam po...cukierki! Uwielbiam się nimi opychać :> .Przepraszam za błędy,nie mam głowy za to co piszę.
Przepraszam za chujowy rozdział,ten chyba jest najkrótszy...:/

PS. Jeżeli wam coś leży na sercu-pisać. Nie obrażę się.&nowy wygląd bloga :>
A jezeli macie pytania kiedy będzie nowy rozdział lub co w nim będzie oto mój ask : »klik«